poniedziałek, 23 czerwca 2014

Bentley

Bentley to brytyjczyk z Dolnego Mokotowa :) Lena Wyszyńska, jego opiekunka, tak o nim pisze:


Ktoś by powiedział, że to "tylko" kot, a ja wiem, że ten "tylko" kot jest istotą, o której zawsze marzyłam. Od zawsze byłam psiarą, lecz czytając kilka lat temu powieść "Alicja w krainie czarów" zauroczył mnie kot z Chesire. Jak później się dowiedziałam autor powieści był właścicielem niebieskiego Brytyjczyka. Skrycie marzyłam, że w przyszłości będę dzieliła życie z niebieskim kocurkiem o żółtych oczach.  

Miałam w swoim życiu bardzo trudny okres, a Bentley był niespodzianką od bardzo bliskiej mi osoby. Myślę, że w tamtym okresie był nawet pewnego rodzaju terapeutą. W moim życiu pojawiła się istota, dla której miałam siłę wstawać z łóżka, którą pokochałam całym sercem, dzięki której było mi łatwiej i nadal tak jest. 

Bentley początkowo miał nosić imię Gizmo po głównym bohaterze filmu "Gremliny atakują". Nie muszę mówić, że tak jak tamte stworki miał równie niespożyte pokłady energii, milion pomysłów na minutę, dodatkowo uwielbiał jeść w nocy i wycierać do sucha wodę z brodzika ;) . Imię wybrał mój ówczesny partner. W domu jest po prostu moim Bentusiem.

Jaki jest mój Bentley? Przede wszystkim jest moim towarzyszem, który nie odstępuje mnie na krok i kocha bezgranicznie.   

Mam wyjątkowego kota, który jest moim towarzyszem, nie odstępuje mnie na krok i kocha tylko mnie.
Kota, który uwielbia być noszonym na rękach i całowany, szczególnie w tylne łapki.Kota, który przemierzył więcej kilometrów niż niejeden człowiek.
Kota, który uwielbia podróże i wyznaje zasadę, iż czym bardziej trzęsie tym lepiej się śpi i chrapie.
Kota, który śpi w pozycjach, które przyprawiają mnie o ból kręgosłupa.
Kota, który jest bardzo grzeczny i mądry (ale nie od dziś wiadomo, że inteligencję się dziedziczy po adopcyjnej matce ;))
Kota, który nigdy nie nabrał się na podawanie leku na łapkę, ponieważ zawsze wyciera ją o moje spodnie. Tabletki nieumiejętnie podane lądują przyklejone na najbliższej ścianie.
Kota, który jest bezsprzecznym miłośnikiem damskich torebek i dogłębnych ich penetracji, o czym przekonali się wszyscy nasi goście.
Kota, przez którego pójście do toalety w nocy to prawdziwa szkoła przetrwania, a dla niego idealna pora na ślizg pomiędzy nogami.
Kota, który biegnie zawsze tam, skąd dochodzi największy hałas.Kota, który mimo, iż jest "trudnym pacjentem" uwielbia swoją Panią doktor. Z wzajemnością :)
Kota, który potrafi otwierać przysmaki Thrive, a nigdy go na tym nie przyłapałam. Odnotowałam już trzy puste opakowaniaKota, który wystawia język gdy przegląda się w lustrze.
Kota, który uwielbia zapach lukrecji i wytarzał się raz w żelkach o tym smaku.
Kota, który zostaje od czasu do czasu przyłapany na ocieraniu się o (zamkniętą!) butelkę konkretnego trunku.
Kota, który otwiera mi oczy językiem, gdy za długo śpię.
Kota, który uwielbia bawić się plastikowym patyczkiem i przynosi mi go do łóżka nad ranem.
Kota, który topi w nocy (tylko!) myszki w swojej fontannie do picia i przynosi mi je do łóżka w nocy, a rano budzę się z przyklejonym czymś do pleców.
Kota, który ociera mi główką łzy zawsze, gdy mam gorsze dni.

Nie wyobrażam sobie życia bez Bentleya. Czasem myślę, że byliśmy po prostu sobie przeznaczeni.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz