niedziela, 11 stycznia 2015

Nowi sąsiedzi

Jak już pewnie widzieliście, mamy nowych sąsiadów. Cztery buldogi francuskie, dwa koty i, zdaje się, dwóch człowieków. Wprowadzili się parę miesiecy temu do domu naprzeciw i zajmują dwupoziomowe mieszkanie, z dwoma tarasami. Na górnym tarasie praktycznie codziennie zamkniete są psy. Czasem jest z nimi rudy kot perski, który skacząc z tarasu na murek, z murku na dach, z dachu na murek, z murku na schody wychodzi sobie na samotne spacery po okolicy. Psy szczekaja, czasem sie atakują a właściciele nie reagują i wygląda na to jakby ich przez większość czasu nie było. Rudy pers, którego roboczo nazywamy Brzydalem po praz pierwszy przeszedł do nas kilka tygodni po przeprowadzce. Zdążył się poznać z Jackiem (auć), z Shivą (też auć) i z Pierogiem (mauuuuuuuuuu). Nikomu nie przypadł do gustu. Nie chcieliśmy go wpuszczać, żeby nie przyzwyczaił się, że może sobie do nas wpadać na jedzenie kiedy chce - Jackie strasznie się denerwuje, Pieróg i Shiva też nie są zadowoleni a my już paru nocy nie przespaliśmu przez kocie rozmowy.
Wczoraj psy, jak zwykle były zamknięte na górnym tarasie, a na dolnym, też zamknięty, chodził drugi z kotów. Mijały godziny, po południu Shiva wypatrzyła Brzydala na trawniku przed naszym domem. Nastał wieczór, u sąsiadów nadal ciemno, zwierzaki pozamykane na tarasach... Szlag mnie trafił i postanowiliśmy napisać notkę do tych ludzi, żeby się opamiętali i żeby nie było z tego żadnej tragedii (treść notki znajdziecie na facebooku). Kartkę, razem z miseczką jedzenia zaniosłam ludziom pod drzwi. Brzydal miseczki nie znalazł i parę godzin później pojawił się na naszym tarasie. Zamknęliśmu okno, a on wskoczył na krzesło i zasnął... W końcu nie wytrzymaliśmy. G. wyszedł go pogłaskać i wiecie co? Brzydal zaczął mruczeć, ocierać się, ugniatać poduszkę... Przyjrzałam mu się wtedy dokłaniej, brudny był na pyszczku, widać, że coś mu pociekło z oka. Chciałam mu wytrzeć oczka specjalną chusteczką, ale wystraszył się i zaczął zwiewać. Złapałam go i wtedy wyczułam, że chyba nikt go nigdy nie czesał bo miał zdredowane futerko. Nie znam się nie persach, ale te koty wymagają chyba dużo więcej uwagi, jeśli chodzi o pielęgniację, niż dachowce.  Jemu chyba nie poświęcają tyle uwagi, ile potrzebuje. Strasznie nam się zrobiło żal tego Brzydala...


Nie wiem czy nasza notka zadziałała, ale dzisiaj psy były na tarasie tylko przez jakiś czas i miały wtedy otwarte okno. Brzydal jak dotąd się nie pojawił i miejmy nadzieję, że dziś będzie spał smacznie na własnej kanapie i z własnym człowiekiem...