W maju 2013 przeprowadziliśmy się do mieszkania z ogródkiem, w spokojnej dzielnicy, głównie po to, aby Pieróg mógł wychodzić. Kiedy zwieźliśmy wszystko do nowego mieszkania, wieczorem przywieźliśmy koty. Było już późno i padał deszcz, weszliśmy do ogrodu a tam, na trawniku, siedział wielki kudłaty kot. Patrzył na nas zainteresowany ale nie odważył się podejść. W nocy przyszedł pod okno i tak poznaliśmy Jacka. Nie widzieliśmy go już później, aż do któregoś lipcowego wieczora. Leżałam na kanapie i oglądałam jakis serial kiedy Pieróg zajrzał przed okno balkonowe. Popatrzył na mnie, ale nie wszedł i to mnie troche zdziwiło. Wstałam, żeby otworzyć bardziej okno, bo pomyślałam, że może się nie mieścił. Kiedy podeszłam bliżej kot uciekł w popłochu a ja zdążyłam tylko zobaczyć pokaźną kitę, która z całą pewnością nie należała do Pieroga. Następnego dnia, skoro nikogo nie było w salonie, Jackie odważył się wejść do mieszkania i tam nakryłam go na podjadaniu chrupek. I tak zaczął przychodzić na jedzenie, całe lato spał na fotelu na tarasie. Zimą spał w domu, nauczył się, że kiedy okno jest zamknięte a on w nocy chce wyjść musi nas obudzić. Wie, że w kuchni można dostać jakiś smakołyk. Jedyne czego nie wie to, że dotyk ludzkiej ręki jest przyjemny i nigdy nie zrobilibyśmy mu krzywdy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz