Shiva

Latem 2012 roku, przegldając jak co dzień Facebooka wypatrzyłam na stronie FeliZnos ogłoszenie, że poszukuje się pilnie domu tymczasowego (na 3 tygodnie), dla kotki po przebytej hipertermii. Kotka ta miała na imię Shiva i razem ze swoją towarzyszką Korą i ich maluchami zostały zgarnięte z ulicy. Mieszkały nieopodal pubu, którego właściciel chiał się pozbyć "natrętnych" gości. Dobra dusza zgarnęła całą rodzinę do siebie. Jednak w domu wolontariuszki mieszkają 4 koty i trudno było nagle dołączyć do nich 2 kotki z maluchami; w ten sposób Shiva zamieszkała w czymś w rodzaju oranżerii... Choć okna były zasłonięte, pomieszczenie nagrzewało się natychmiast, a wentylator zamiast chłodzić, jedynie mieszał ciepłe powietrze. Ludzie szybko adoptowali dzieci Shivy i Kory i tylko one czekały na nowy dom. 
Któregoś dnia, kiedy wolontariuszka weszła do oranżerii, żeby nakarmić kotki, znalazła Shivę leżącą bez ruchu na podłodze... Natychmiast zawiozła ją do weterynarza gdzie podłączono jej kroplówkę.
Z kliniki odebraliśmy ją już my. Była brzydka. Wychudzona, brudna, ze sztywnym matowym futerkiem i wygoloną łapką. Brzuch też miała wygolony i widać było szwy po sterylizacji. Ogon był tak chudy i zwężony przy końcu, że wyglądał jak u szczura. 
Przywieźliśmy to małe stworzonko do domu, zamknęliśmy ją w pokoju, otworzyliśmy transporter...
Po kilku tygodniach przestaliśmy szukać dla Shivy domu, a poczęliśmy szukać nowego imienia. Te próby spełzły na niczym i Shiva pozostała Shivą. Nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niej. A ona sama, na pełnowartościowym jedzeniu przeobraziła się w piękną, choć drobną, koteczkę z mięciutkim, błyszczącym futerkiem... 



En el verano de 2012 en la página de FeliZnos vi anunciado que se buscaba casa de acogida para una gata recogida de la calle. La gatita se llamaba Shiva y junto a otra, Kora, vivían en una finca, criando sus bebes. Al enterarse que alguien les quería envenenar, una chica las rescató y llevó al trastero de su casa. Los peques fueron adoptados rápido, pero las mamis no tuvieron tanta suerte. Shiva sufrió un golpe de calor y tuvo que ser ingresada.  Es entonces cuando vi el anuncio. Se buscaba una casa donde Shiva no fuera a pasar tanto calor. En principio era solo para 3 semanas...
Así, a nuestra casa llegó una mendiguita con la tripita afeitada y puntos de sutura (la recogimos del veterinario, después de que la esterilizaran), con una patita medio rapada (donde le habían puesto el suero) y una cola más grande que ella y que acababa en punta, como la de una ratita. Estaba sucía y su pelo era feucho y áspero. Primero la encerramos en una habitación, para no agobiarla, pero ese mismo día Shiva se atrevió a salir a ver qué tal el piso y sus habitantes.
Después de unas cuantas peleas gatunas y tardes enteras durmiendo escondida detrás de la cama, la gatita se adaptó a su nueva familia. Bastaron una ducha, buena comida y un buen montón de mimos para convertirla en una verdadera Princesita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz